-No ,więc przyniosłam wam ciasto ,żebyście nie zgłodnieli.- Powiedziała blondynka, weszła do salonu i nas zobaczyła.- O..Widzę ,że wam się tu nie nudzi.
-Ta..Powiedział lekko zawstydzony szarooki.- Coś jeszcze mamo?
-A tak! Zapakowała Ci tu rzeczy na jutro.-Powiedziała Pani Lisa i wyszła.
- To co teraz..?- Zapytałam nie odrywając głowy od jego ramienia.
- Chyba mam pomysł..- Powiedział i nakierował moją twarz na jego.
Pomimo ,iż chciałam ,żeby mnie pocałował jednak sumienie mi nie dawało spokoju. Był już bardzo blisko. Musiałam wreszcie zareagować.
-Stop.- Powiedziałam pewna siebie.- Nie mogę..
W jednym momencie oddalił się i to znacznie. Odstawił mnie na ziemię
- O co chodzi?- Zapytał zdziwiony
-Nie..nie mogę.. Sumienie nie dawałoby mi spokoju.- Powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Czemu?- Spytał i zrobił smutną ,ale bardzo zaciekawioną minę.
-Ja Ci nie mówiłam ,ale...-Powiedziałam z nutką zawahania- Ale mam chłopaka..
-Umm..-Wykrztusił zawstydzony.- Czemu nic nie mówiłaś.
-Myślałam ,że sumienie nie będzie ,aż tak uporczywe ,ale cóż..-Powiedziałam trochę przytłoczona.- Poza tym on nawet nie wie ,że tu jestem ,a on nie lubi związków na odległość. A boję się ,że się zdenerwuje.
-A czemu mu nie powiedziałaś?- Zapytał zdziwiony.
-Tak wyszło.. - Powiedziałam zmieszana.
-Ale wiesz ,że musisz mu to powiedzieć?- Zapytał.
-Tak ,ale.. Nie ukrywam- boję się- Powiedziałam przestraszona.
-Czego?Ten twój chłopak jest agresywny?- Zapytał z troską
-Nie..Wręcz przeciwnie. Ale boję się chwili rozłąki- Powiedziałam roniąc jedną łzę.
-Ej..Nie płacz. Przecież nie musisz teraz mu mówić- Powiedział i puścił mi oczko.
Ja się uśmiechnęłam. Po chwili znów traciłam grunt pod nogami.
Wyglądaliśmy mniej więcej tak:
I tak ze mną biegał po całym salonie i kuchni (miałam to połączone) A potem delikatnie na kanapie położył.
-Wariat!- Krzyknęłam ciągle się śmiejąc.
-Mam do Ciebie jedną prośbę- Powiedział zmieszany
-Tak?- Zapytałam zaciekawiona.
-Zapomnijmy o tym co zdarzyło się w salonie. To co było jak przyszła moja mam ok?- Zapytał z głupim wyrazem twarzy.
-Masz tu u mnie jak w banku- Powiedziałam i go mocno przytuliłam co on zresztą odwzajemnił.
Potem zaczęliśmy tańczyć do różnych piosenek z mojego telefonu (podłączyłam do wierzy)
I znikąd wzięła się 19.39. Postanowiliśmy obejrzeć jakąś dobrą komedię.
Film skończył się o 21:58. Więc Martin wymyślił ,że zrobimy sobie taki filmowy maraton. Ja się zgodziłam ,ponieważ uważałam ,że to świetny pomysł. Oczywiście ja jak to ja zasnęłam niedługo potem. Z tego co wiem to Martin też niedługo po mnie zasnął. Obudziłam się o 9:27 i co mnie zdziwiło ,że Martina nie było. Pomyślałam ,że może poszedł spać do sypialni. Poszłam ,więc na górę ,żeby to sprawdzić- nie było go. Już sama nie wiedziałam gdzie może być. Sprawdziłam wszystkie pomieszczenia na górze i w każdym z nich nie było go. Postanowiłam ,że zejdę na dół. Miałam cichą nadzieję ,że może jest na dole. Jak zeszłam do salonu to o mało nie popłakałam się ze szczęścia. Nie dość ,że znalazłam zaginionego to jeszcze zrobił śniadanie ,które muszę szczerze przyznać ,że było świetne.
-Smakuje?- Zapytał z uśmiechem.
-Mmm.. I to jeszcze jak!- Powiedziałam ze smakiem.-Ale mam do Ciebie jedno pytanie.
-Jakie?- Spytał ze zdziwieniem.
- Kiedy ty to wszystko zrobiłeś? Tu jest tak dużo jedzenia ,że musiałeś to gotować od jakiś 2 godzin.- Zapytałam z zaciekawieniem.
-Bo tak było. Wstałem wcześniej ,żeby ugotować dla Ciebie trochę większe śniadanie- Powiedział nieśmiało.
-Ale jak ty mnie nie obudziłeś? Mnie potrafią obudzić nawet ludzkie kroki.- Powiedziałam z wyraźną miną zaskoczenia i zdziwienia.
-Jestem magikiem.- Powiedział i parskną śmiechem. Zresztą ja też.
-Ale ja się serio pytam.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie ma tu dużo do mówienia. Delikatnie chodziłem po podłodze ,żeby żadna deska nie zaskrzypiała. A gotowanie.. Widocznie wpadłaś w mocny sen.- Powiedział i puścił mi oczko.
Po skończonym śniadaniu ja i Martin się przebraliśmy. Nie myślcie sobie- w osobnych pokojach ,a nie razem.
Ja się tak ubrałam :
Włosy zostawiłam rozpuszczone ,a makijaż zrobiłam delikatnie.
Martin zaproponował spacer do pobliskiego parku. Ja się zgodziłam bo i tak nie miałam co roić. Może poza szukaniem pracy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ,że tak długo czekaliście na rozdział ;c Jak już pisałam rozdział to koleżanki po mnie przychodziły ,a kiedy nic nie robię to nie przychodzą >.<
No.. Mam nadzieję ,że się trochę podobał :p
Jej super! ^^ *-*
OdpowiedzUsuń