czwartek, 21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6

W tym momencie postanowiłam to wszystko przerwać. No może nie do końca wszystko. Nadal chciałam ,żeby mnie trzymał na rękach tak jak trzymał. Postanowiłam się w niego wtulić. Może dlatego ,że było mi zimno ,a może dlatego ,że nie chciałam ,żeby mnie pocałował. Parę sekund później drzwi się otworzyły. Była to jak później się okazało matka Martina.
-No ,więc przyniosłam wam ciasto ,żebyście nie zgłodnieli.- Powiedziała blondynka, weszła do salonu i nas zobaczyła.- O..Widzę ,że wam się tu nie nudzi.
-Ta..Powiedział lekko zawstydzony szarooki.- Coś jeszcze mamo?
-A tak! Zapakowała Ci tu rzeczy na jutro.-Powiedziała Pani Lisa i wyszła.
- To co teraz..?- Zapytałam nie odrywając głowy od jego ramienia.
- Chyba mam pomysł..- Powiedział i nakierował moją twarz na jego.
Pomimo ,iż chciałam ,żeby mnie pocałował jednak sumienie mi nie dawało spokoju. Był już bardzo blisko. Musiałam wreszcie zareagować.
-Stop.- Powiedziałam pewna siebie.- Nie mogę..
W jednym momencie oddalił się i to znacznie. Odstawił mnie na ziemię
- O co chodzi?- Zapytał zdziwiony
-Nie..nie mogę.. Sumienie nie dawałoby mi spokoju.- Powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Czemu?- Spytał i zrobił smutną ,ale bardzo zaciekawioną minę.
-Ja Ci nie mówiłam ,ale...-Powiedziałam z nutką zawahania- Ale mam chłopaka..
-Umm..-Wykrztusił zawstydzony.- Czemu nic nie mówiłaś.
-Myślałam ,że sumienie nie będzie ,aż tak uporczywe ,ale cóż..-Powiedziałam trochę przytłoczona.- Poza tym on nawet nie wie ,że tu jestem ,a on nie lubi związków na odległość. A boję się ,że się zdenerwuje.
-A czemu mu nie powiedziałaś?- Zapytał zdziwiony.
-Tak wyszło.. - Powiedziałam zmieszana.
-Ale wiesz ,że musisz mu to powiedzieć?- Zapytał.
-Tak ,ale.. Nie ukrywam- boję się- Powiedziałam przestraszona.
-Czego?Ten twój chłopak jest agresywny?- Zapytał z troską
-Nie..Wręcz przeciwnie. Ale boję się chwili rozłąki- Powiedziałam roniąc jedną łzę.
-Ej..Nie płacz. Przecież nie musisz teraz mu mówić- Powiedział i puścił mi oczko.
Ja się uśmiechnęłam. Po chwili znów traciłam grunt pod nogami.
Wyglądaliśmy mniej więcej tak:
I tak ze mną biegał po całym salonie i kuchni (miałam to połączone) A potem delikatnie na kanapie położył.
-Wariat!- Krzyknęłam ciągle się śmiejąc.
-Mam do Ciebie jedną prośbę- Powiedział zmieszany
-Tak?- Zapytałam zaciekawiona.
-Zapomnijmy o tym co zdarzyło się w salonie. To co było jak przyszła moja mam ok?- Zapytał z głupim wyrazem twarzy.
-Masz tu u mnie jak w banku- Powiedziałam i go mocno przytuliłam co on zresztą odwzajemnił.
Potem zaczęliśmy tańczyć do różnych piosenek z mojego telefonu (podłączyłam do wierzy)
I znikąd wzięła się 19.39. Postanowiliśmy obejrzeć jakąś dobrą komedię.
Film skończył się o 21:58. Więc Martin wymyślił ,że zrobimy sobie taki filmowy maraton. Ja się zgodziłam ,ponieważ uważałam ,że to świetny pomysł. Oczywiście ja jak to ja zasnęłam niedługo potem. Z tego co wiem to Martin też niedługo po mnie zasnął. Obudziłam się o 9:27 i co mnie zdziwiło ,że Martina nie było. Pomyślałam ,że może poszedł spać do sypialni. Poszłam ,więc na górę ,żeby to sprawdzić- nie było go. Już sama nie wiedziałam gdzie może być. Sprawdziłam wszystkie pomieszczenia na górze i w każdym z nich nie było go. Postanowiłam ,że zejdę na dół. Miałam cichą nadzieję ,że może jest na dole. Jak zeszłam do salonu to o mało nie popłakałam się ze szczęścia. Nie dość ,że znalazłam zaginionego to jeszcze zrobił śniadanie ,które muszę szczerze przyznać ,że było świetne.
-Smakuje?- Zapytał z uśmiechem.
-Mmm.. I to jeszcze jak!- Powiedziałam ze smakiem.-Ale mam do Ciebie jedno pytanie.
-Jakie?- Spytał ze zdziwieniem.
- Kiedy ty to wszystko zrobiłeś? Tu jest tak dużo jedzenia ,że musiałeś to gotować od jakiś 2 godzin.- Zapytałam z zaciekawieniem.
-Bo tak było. Wstałem wcześniej ,żeby ugotować dla Ciebie trochę większe śniadanie- Powiedział nieśmiało.
-Ale jak ty mnie nie obudziłeś? Mnie potrafią obudzić nawet ludzkie kroki.- Powiedziałam z wyraźną miną zaskoczenia i zdziwienia.
-Jestem magikiem.- Powiedział i parskną śmiechem. Zresztą ja też.
-Ale ja się serio pytam.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie ma tu dużo do mówienia. Delikatnie chodziłem po podłodze ,żeby żadna deska nie zaskrzypiała. A gotowanie.. Widocznie wpadłaś w mocny sen.- Powiedział i puścił mi oczko.
Po skończonym śniadaniu ja i Martin się przebraliśmy. Nie myślcie sobie- w osobnych pokojach ,a nie razem.
Ja się tak ubrałam :
Włosy zostawiłam rozpuszczone ,a makijaż zrobiłam delikatnie.
Martin zaproponował spacer do pobliskiego parku. Ja się zgodziłam bo i tak nie miałam co roić. Może poza szukaniem pracy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ,że tak długo czekaliście na rozdział ;c Jak już pisałam rozdział to koleżanki po mnie przychodziły ,a kiedy nic nie robię to nie przychodzą >.<
 No.. Mam nadzieję ,że się trochę podobał :p

1 komentarz: