środa, 13 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 3

Na chwilkę zamarłam.. W moich drzwiach stał nie kto inny jak Martin Garrix!
-Weronika?!- Zapytał jednocześnie zdziwiony i szczęśliwy.- Co ty tu robisz?
-Jaa...Ymm...Noo....- Nie umiałam się wypowiedzieć i stałam jak wryta.-Noo...Mieszkam.
-Nie no to zajebiście!- Powiedział z wielkim uśmiechem.- Lepszej sąsiadki nie mogę mieć.
Kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć ,więc po prostu go zaprosiłam i usiedliśmy na kanapie.
-Więc...-Zaczął.-Gdzie twoi rodzice?
-W Polsce.-Odparłam.
-Ale jak to? Masz już 18 lat? Właśnie..Ile w ogóle masz lat bo się nie pochwaliłaś-Zapytał.
-Mam 16 lat ,aleee...-Powiedziałam nieco zawstydzona.-Rocznikowo 17.
-Mhmmm...Ale jak to jest ,że mieszkasz SAMA w OBCYM KRAJU?- Zapytał raz jeszcze.
-Po prostu..-Powiedziałam.- Rodzice się zatroszczyli o moją przyszłość i mnie tu wysłali ,a ja...A ja nie protestowałam- Powiedziałam dumnie.
-Czyli wychodzi na to ,że jesteś ode mnie o 1 rok młodsza?- Zapytał zdziwiony.
-Tak. na to wychodzi.- Odparłam.
-Hmm...Myślałem ,że jesteś mniej więcej w moim wieku.- Powiedział trochę zasmucony.
-No mniej więcej jestem- Powiedziałam chcąc go pocieszyć.- Ale bardziej mniej niż więcej.
-Umiesz gotować?- Zapytał zmieniając kompletnie temat.
Ja zaśmiałam się z tej zmiany tematu.
-Haha. Tak mniej więcej- Odpowiedziałam i puściłam mu oczko.
-Ale chyba mniej niż więcej- Odparł i parsknął śmiechem zresztą ja też.
-Wiesz co..Miły to ty jesteś i to nawet BARDZO- Odpowiedziałam i walnęłam go poduszką.
-Chciałem to załatwić polubownie ,ale ty mi nie dajesz wyboru...BITWA NA PODUSZKI!
I tak rozpoczęła się bitwa na poduszki i przyjaźń. Na szczęście nie miałam nic cennego i szklanego na stoliku ,bo tak to byłaby dawno stłuczona.
-Wiesz...-Zaczął.-Jest już 21..Będę się już powoli zabierał do domu.
-Zostań. Proszę..- Powiedziałam płaczliwym głosem.
Gdy tylko podnósł się z kanapy od razu chwycilam go za nadgarstek.
-Wiesz ,że nie mogę..-Powiedział i spuścił głowę w dół.
-Mieszkasz tylko 1 dom dalej- Powiedziałam zmieszana.
-No właśnie. Niby niedaleko ,ale dla moich rodziców to jest ZA DALEKO. To znaczy mogę zostać na parę dni u kolegów,ale jak nie ma ŻADNYCH dziewczyn..-Powiedział smutny.
-A mam kolegi?- Pytając parsknęłam śmiechem.
- Taka dziewczyna się nie liczy- Uśmiechnął się.
-To ja mam pomysł..-Powiedziałam tajemniczo.
-Jaki?- Powiedział bardzo ciekawy.
Opowiedziałam mu mój plan. Bardzo mu się spodobał. Zresztą mi również.
-Do zobaczenia.- Powiedział mi i puścił oczko
-Do zobaczenia- Powiedziałam i odwzajemniłam puszczenie oczka.
Martin wyszedł ,a ja zostałam w dużym pustym domu.
Jako ,że miałam jeszcze trochę czasu to postanowiłam umyć się i przebrać w piżamę.
Gdy tylko się przebrałam to usłyszałam pukanie do drzwi i już dobrze wiedziałam kto to.
-Kto tam?- Powiedziałam by go jeszcze bardziej zdenerwować
-Otwórz te drzwi.-Powiedział zdenerwowany.-No chyba dobrze wiesz ,że to ja!
-No już, już- Powiedziałam śmiejąc się.
Otwierając zobaczyła całego zmokniętego Martina.
-Dłużej się nie dało?- Zapytał z wyrzutem.
-No przepraszam..-Powiedziałam ze spuszczoną głową.
-To co robimy?- Zapytał.
- Myślałam o jakimś dobrym filmie.A właśnie! Przypomniało mi się o kanapkach.- Powiedziałam chichocząc.
-Jakie kanapki? Jaki film?- Zapytał nie wiedząc o co mi chodzi.
-No nie pamiętasz.. Jak ty byłeś tu się ze mną przywitać to miałam kanapkę w buzi. O te kanapki mi chodziło. A film.. Hmm.. Nie wzięłam ze sobą filmów..Fuck..-Powiedziałam trochę zdenerwowana. -Ale to nic.. Możemy pooglądać z mojego laptopa.
-Aaaa..Te kanapki!- Powiedział z triumfem- A co do filmu to możemy obejrzeć z laptopa.
-Okej. Ja przygotuję przekąski ,a tu wygodnie usiądź na kanapie- Powiedziałam.
-Skoro tak mówisz..-Odparł.
Ja przygotowałam przekąski i wzięłam laptopa i odpaliłam jakiś film ,który rzecz jasna Martin zaproponował. Byliśmy w połowie filmu i była to zdaje mi się ,że 23. Nagle zaczęło się uciążliwe pukanie do drzwi.
-To na pewno moi rodzice! Ukryj mnie gdzieś!- Powiedział zdenerwowany.
-Okej. Szybko na górę do sypiali. Schowaj się w szafie.-Odparłam również zdenerwowana i przestraszona całą tą sytuacją.
-Dobrze.-Odpowiedział.
Już po sekundzie go nie było. Ja w tym czasie otworzyłam (a raczej uchyliłam lekko drzwi).
-Tak?- Powiedziałam udając ,że kompletnie nie wiem o co chodzi.
-GDZIE JEST NASZ SYN?!- Krzyknęła matka Martina.
-A skąd ja mam wiedzieć?- Powiedziałam udając zirytowaną.
-No widzieliśmy ,że coś oglądasz.- Powiedział jego ojciec ,a matka przytaknęła.
-A czy oglądanie filmu jest karalne? Jeśli to są wasze zarzuty to nic tu po was.- Powiedziałam udając zdenerwowaną.
-Ale...- Kobieta już nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie ma ,żadnego ale. proszę wyjść z mojej posesji!- Krzyknęłam.
Chyba jestem dobrą aktorką skoro poszli.
-Ej! Chodź! Poszli!- Krzyknęłam  tak ,aby na górze było wszystko słychać.
-Na pewno?- Zapytał zaniepokojony
Ja poszłam do wizjera ,żeby zobaczy czy naprawdę poszli. Wiem ,że powinnam najpierw sprawdzić ,a potem krzyczeć ,ale zapomniałam sprawdzić. Okazało się ,że naprawdę poszli. Na całe szczęście.
-Tak. Naprawdę poszli. Możesz spokojnie zejść.-Powiedziałam już spokojna.
Już dalej w spokoju mogliśmy oglądać film. Ja no cóż jak to ja oczywiście usnęłam. Następnego dnia gdy się obudziłam zobaczyłam coś bardzo dla mnie dziwnego. Gdy się obudziła zobaczyłam ,że jestem przytulona i to mocno w Martina ,ale tak szczerze powiedziawszy... Nie przeszkadzało mi to w zupełności. Jakimś cudem udało mi się wyjść z jego objęć. Postanowiłam ,że zrobię nam śniadanie. Zrobiłam jajecznicę zjadłam trochę i poszłam się umyć i przebrać. Wzięłam szybki ,lecz odprężający prysznic. Siedziałam pod prysznicem ok. 25 minut i poszłam się przebrać w coś luźnego.
Włosy upięłam w luźnego koka
Jeszcze został mi makijaż. Zrobiłam go dość delikatnie.


 I zeszłam na dół. Zobaczyłam tam Martina zajadającego jajecznicę.
-Dzień dobry- Rzucił z miłym uśmiechem.-Dobra jajecznica
-Dzień dobry- Powiedziałam jeszcze zaspana.- Dziękuję.
-Jak się spało?- Zapytał znów z uśmiechem
- Dziękuję, dobrze ,a tobie?- Zapytałam.
-Również.- Odparł.
Jeszcze pogadaliśmy tak 15 minut. Aż Martin oświadczył mi ,że musi się zwijać do domu. Pożegnaliśmy się i poszedł.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś wydaje mi się ,że troszkę dłuższy rozdział (przynajmniej mi się tak wydaję) Mam nadzieję ,że się podobało :)

1 komentarz:

  1. Super! :) Czekam na kolejny rozdział! :) Mam nadzieję, że jutro będzie ;)

    OdpowiedzUsuń