poniedziałek, 11 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1

Był 18 sierpień. Czekałam na mojego brata z zapakowanymi po uszy walizkami ,ponieważ był to dzień mojego wylotu z Polski. Byłam bardzo zniecierpliwiona bo czekałam już dłuższą chwilę na Adama ,czyli mojego brata. Wreszcie jaśnie pan się zjawił.
-Gotowa?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tak. Od 30 minut tu na ciebie czekam!- powiedziałam prawie krzycząc ze złości.
-To chodź.- Powiedział jak zawsze uśmiechnięty
Był na tyle miły ,że nawet wziął moją walizkę.
-Co ty tam spakowałaś?! Cegły czy co? W Bob'a budowniczego nagle Ci się zachciało bawić?- Powiedział szarpiąc się z moją walizką.
Ja nic nie odpowiedziałam. Nie czułam takiej potrzeby.
Ustałam w progu drzwi i wzięłam głęboki oddech ,i poszłam przed siebie.
Pogoda mnie nie zachwyciła. Od 2 lat planowałam ten wyjazd. W moich marzeniach był księżyc i było mnóstwo gwiazd ,a tu proszę. Niebo całe zachmurzone i do tego pada deszcz. Ach ta nasza Polska pogoda...
Przed naszym odjazdem naturalnie pożegnałam się z rodzicami. Ale i tu nie poszło jak w planach.
Rodzice mieli płakać ze szczęścia i ze mną na lotnisko pojechać ,a oni zostali w domu. Pożegnanie brzmiało tak:
-'Uważaj tam na siebie córciu. Masz tu 1000 złotych wymień je w kantorze i jeszcze raz mówię- uważaj na siebie.'
A nie pojechali ,ponieważ byli zmęczeni.. Czemu tu się dziwić? Była 1:30 ja na 3 miałam samolot.
Włączyłam moją ulubioną muzykę ,czyli 'Dimitri Vegas & like mike- Project t (Martin Garrix edit)'. Wiedziałam ,że mój kochany braciszek będzie miał opory ,dlatego tydzień wcześniej zgrałam MOJĄ ulubioną muzykę i wczoraj ją już włożyłam tak by nikt się nie zorientował.
-WYŁĄCZ TO!- powiedział lekko zdenerwowany...
-Dobra, dobra już się tak nie gorączkuj...-Powiedziałam próbując ukryć mój chytry uśmieszek.
Właśnie poleciały pierwsze nuty 'Wizard'..
-Ohh.. Czy już nic lepszego nie na tej płycie?- Zapytał widocznie zirytowany...
-No dobra przełączę...-Powiedziałam ze smutkiem w oczach.
Zastanawiałam się czy długo jeszcze mam z tym tępakiem jechać. Oczywiście nie zapytałam się- Mógłby się jeszcze na mnie obrazić. A znając mojego braciszka to byłoby to bardzo prawdopodobne. A ja nie chciałam się kłócić na parę minut przed moim odlotem.
Już rozpoznałam co leci. To było' Dimitri Vega. Martin Garrix, Like Mike- Tremor' Czyli jeden z moich ulubionych utworów.
-Czy mam przełączyć bo jaśnie panu nie odpowiada?-Zapytałam lekko zdenerwowana.
Już nawet sięgałam by przełączyć ,gdy Adaś powiedział :
-Zostaw.
To nie ukrywam ,ale mnie zdziwiło. Mój brat nigdy nie przepadał za tego typu muzyką ,a już szczególnie za Martinem Garrix;em ,ponieważ (jak to mój braciszek miał w swoim zwyczaju) mówił ,że jego muzyka jest (lekko mówiąc) do niczego i żeby się nie zabierał za coś czego robić nie potrafi. I ,że wyglądam jak pedał. Ja się z tym nigdy nie zgadzałam i uważałam ,że Martin jest mega przystojny i ,że nie ma prawa oceniać ludzi TYLKO po samym wyglądzie. Poza tym miałam zawsze pełno jego zdjęć w moim pokoju.
-Już powoli dojeżdżamy.- Powiedział mój brat ocierając sobie łzę z oka.
-Ryczysz?- Zapytałam parskając śmiechem.
-Niee..Tylko...Do oka mi coś wpadło.- Powiedział już wyraźnie smutnym głosem..
-Ej! Adaś nie płacz i nie smuć się. Przecież będę was odwiedzać.- Odparłam i puściłam mu oczko,
-Ale wiesz.. To nie to samo. Przyjedziesz raz na rok ,a z kim ja będę się w tym czasie kłócić?- Odpowiedział i znów łza spłynęła mu po policzku.
-Adaś..Proszę nie rozklejaj się. Masz jeszcze Aśkę!- Powiedziałam i poklepałam go po plecach.
-Ech..- Odpowiedział.- Już jesteśmy na lotnisku.Wysiadasz?
-Tak ,ale.. Mam do Ciebie prośbę..-Odparłam nieśmiało.
-Tak?- Powiedział zaciekawiony.
-Mógłbyś zostać ze mną do czasu odlotu?- Zapytałam nieśmiało.
-Jasne! Samej bym Cię nie zostawił... Wiesz o tym bardzo dobrze.- Odpowiedział.
-Dzięki.- Powiedziałam z lekkim przebłyskiem uśmiechu.
Wysiedliśmy i załatwiłam wszystko co miałam załatwić na lotnisku (Odprawa itd.)
Nadeszła wreszcie godzina 3-cia w nocy. Czyli godzina jednocześnie wielkiej radości i smutku.
Adaś przytulił mnie bardzo mocno i dał mi wielkiego całusa w policzek. Ja szybko pobiegłam do samolotu i zajęłam miejsce. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądam twitter'a, instagrama i tradycyjnie fb. Był mały przystanek w Niemczech. Ja specjalnie nie zwracałam na to uwagi. Byłam smutna ,że akurat w Niemczech ,gdyż tego roku właśnie tam odbywał się festiwal 'ULTRA' na ,który tak bardzo chciałam pojechać...Samolot nadal stał. Pomyślałam 'Kurczę! Awaria? Naprawdę? Akurat dziś? JA TO MAM PECHA!' I puściłam troszkę głośniej muzykę w moich słuchawkach. Nagle poczułam lekkie klepanie po ramieniu ,więc się odwróciłam. Zobaczyłam tam Bruneta z szarymi oczami i pięknym uśmiechem na twarzy. Od razy rozpoznałam ,że to właśnie on- Martin Garrix.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję ,że się spodobało :) Jest to moje pierwsze opowiadanie jak k\KIEDYKOLWIEK zrobiłam ,a sama jestem z niego dość zadowolona ;)
Piszcie co myślicie. Przyjmę krytykę :3

6 komentarzy: